Ludzkie słowo może jedynie przybliżyć Bożą rzeczywistość. Ojciec Niebieski daje siebie cały swojemu Synowi w odwiecznym akcie zrodzenia. Syn przyjmuje Ojca i daje siebie cały Ojcu w odwiecznym akcie synowskiej miłości. Taka sama jest relacja między Ojcem, Synem a Duchem Świętym w odwiecznym akcie pochodzenia. Tak to Osoby Boskie dają siebie i przyjmują się wzajemnie w czystym, bezinteresownym akcie miłości. W Bogu przecież nie ma braków, potrzeb ani jakiejkolwiek niedoskonałości. Trwa więc nieustanne, doskonałe dawanie i otrzymywanie. Można powiedzieć – Boska dynamika miłości – miłosierdzie.
Rzeczywistość człowieka
W dziele stworzenia Trójjedyny Bóg ogarnął aktem miłosierdzia świat i człowieka (Ps 145). Stwórca uposażył i zaprosił człowieka do aktywnej wymiany: otrzymujesz – dajesz. Idealnie jest wtedy, kiedy tyle ile otrzymałeś, tyle dajesz. Dlatego Jezus powiedział „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.” (Łk 6,36)
I tak możemy sobie wyobrazić system naczyń połączonych Wielkiego Hydraulika. Każdy z nas jest jego elementem. Chodzi o to by mieć jak największe Φ i idealną przepustowość. Wtedy w systemie jest się naczyniem sprawnym. Najgorzej jak ktoś w tym „systemie Wielkiego Hydraulika” jest zatkaną rurą i zaczyna pokładać nadzieję nie w Szefie, ale w tym co mu się w jego rurce nagromadziło. Wtedy w całym systemie jest naczyniem kłopotliwym. Jeśli podejmowane naprawy nie skłonią go do zmiany definicji, to trzeba go z systemu, po prostu, wyciąć. Sam się niejako eliminuje i trafia w ręce „wielkiego złomiarza”. Tak więc, to na pozór niewinnie brzmiące zapewnienie Jezusa: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7), jest absolutną rewolucją w myśleniu.
Przykład:
Ktoś obliczył, że liderzy obecnych rankingów najbogatszych ludzi świata dysponują zaledwie jedną piątą tego, co miał John Davison Rockefeller (1839 – 1937). Ten amerykański przedsiębiorca był najbogatszym, ale i też mocno znienawidzonym człowiekiem swojej epoki, bowiem oskarżano go o zrujnowanie wielu przedsiębiorców i doprowadzenie do nędzy tysięcy robotników. Jako pobożny baptysta, Rockefeller do wczesnej młodości przeznaczał dziesięcinę na dobre cele, jednakże przypływ gotówki był w jego przypadku zdecydowanie większy niż jej odpływ. Nie stawiał granicy temu, co wpływało, a postawił granicę miłosierdziu. Datki, które przekazywał na cele charytatywne, zyskały w Ameryce miano „plugawych pieniędzy” i wielu odmawiało ich przyjmowania.
Tak było aż do znamiennej rozmowy Rockefellera z pastorem. Wielebny Gates jasno wyraził swoją opinię: „Pańskie bogactwo jest jak lawina, jeśli czegoś nie zmienimy, przygniecie w końcu i pana, i pańską rodzinę”. Porada była jasna i można ją tak zdefiniować: – tak szybko wydawaj pieniądze, jak szybko je zarabiasz, jaki dopływ, taki odpływ, ale przez głowę i serce. I tak zaczął się nowy Rockefeller jako jeden z największych filantropów.
Może nadszedł czas na naszą redefinicję miłosierdzia?
Ks. Lucjan Bielas