Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

III Niedziela Adwentu

Gdy Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: „Cóż mamy czynić?”. On im odpowiadał: „Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni”. Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali Go: „Nauczycielu, co mamy czynić?”. On im odpowiadał: „Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono”. Pytali go też i żołnierze: „A my, co mamy czynić?”. On im odpowiadał: „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie”. Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: „Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichrza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym”. Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.

Komentarz

"Cóż mamy czynić?"

Niesamowity efekt misji Janowej. Nie wprowadzał ludzi w euforię, ekstazy, uniesienia.

Podejmowali coś zdecydowanie większego - przystępowali do chrztu nawrócenia na odpuszczenie swoich grzechów, które też przy tej okazji wyznawali (por. Mk 1,5). Było to bardzo głębokie doświadczenie, a świadczy o tym fakt, że u tych, którzy przyjęli chrzest Janowy pojawiło się niesłychanie konkretne pytanie: „Cóż mamy czynić?

Odpuszczenie grzechów, zmiana myślenia jeśli jest szczera stawia odważne pytania: jak przekłada się moje nawrócenie na moje życie? - co mm konkretnego w nim zmienić?

W naszych oczach Janowe rady wydają się drobne. Dla jemu współczesnych były bardzo wymagające. Zważywszy jak wielkim skarbem, szczególnie dla ubogich, była suknia, gdy przyszło jedną oddać w sytuacji gdy miało się tylko dwie, było to duże wyrzeczenie. Nie ma też zwolnienia od roztropności w darowiźnie – oddaj temu, który nie ma. Być celnikiem i nie oszukiwać i żołnierzem i nie korzystać z swej przewagi, to było podjęcie stylu życia w kategoriach jakimi otoczenie się nie posługiwało.

Jan, który mówił te słowa i stawiał takie twarde wymagania sam był twardy i żył w prawdzie. Jakże łatwo, przy swojej popularności mógł powiedzieć, że jest mesjaszem, ale nie powiedział tego, tylko wskazał na Chrystusa, w Którego mocy on działał. Jan wie, że jest tylko głosem, a nie Słowem. Był szczerym i mocnym głosem, głosem godnym Słowa, które niósł.

Dzisiejsza niedziela to niedziela radości. Mogę przyjść i wyznać moje grzechy samemu Chrystusowi w Sakramencie Pokuty, mogę zmienić moje życie, mogę jeszcze raz w Chrystusie odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie mojego życia: Kim jestem? Tylko taka przemiana i świadomość celu generuje w nas głęboką radość życia.

 

Ks. Lucjan Bielas