Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

II Niedziela Zwykła - Ewangelia według św. Jana 1, 29-34  

Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć od niego chrzest. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: "To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?" Jezus mu odpowiedział: "Ustąp teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe". Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły się nad Nim niebiosa i ujrzał ducha Bożego zstępującego jak gołębica i przychodzącego nad Niego. A oto głos z nieba mówił: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie".


Komentarz

Śmiertelni i nieśmiertelni

W raju, po grzechu Adam i Ewa poczuli, że są nadzy, a słysząc kroki nadchodzącego Boga, szukali kryjówki w krzakach (por. Rdz 3, 7nn).  Nie ma takich „krzaków”, z których grzesznik, wcześniej, czy później nie będzie musiał wyjść, stanąć przed Stwórcą w całej swej okazałości i skonfrontować się z Prawdą.

Dzisiejsza Ewangelia rozpoczyna się od znamiennych słów: „Jan zobaczył podchodzącego ku niemu Jezusa i rzekł: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”. To zupełnie nowa sytuacja. Jan tak jak my wszyscy, potomek Adama i Ewy, wie doskonale, kim jest Ten, który do niego podchodzi. Wie, że jest to Mesjasz, Syn Boży, który zapowiadany przez ofiarę paschalnego baranka dokona dzieła odkupienia. Tak więc człowiekowi, który wyjdzie z „krzaków” swojej hańby, Jezus odbierze grzech, pod warunkiem, że grzesznik na to Mu pozwoli. Tym samym przywróci mu godność i da mu nowe życie, które jest poza kategorią śmierci.

Stwierdzenie Janowe: „ja Go przedtem nie znałem” zdaje się sugerować, że choć od dzieciństwa znał wyjątkowość swojego Krewnego, to jednak Jego Bóstwo i moc Jego chrztu zostały mu objawione później. Widać ewolucję, która przez poznanie i osobiste spotkanie prowadzi do konkretnej życiowej postawy: „Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”. Dał je do końca, do swojej śmierci.

W życiu każdego z nas następują różnego rodzaju procesy. Lepiej, czy gorzej widzimy kroczącego w naszym kierunku Jezusa. Nieraz się przed Nim chowamy, uciekamy, rzucamy w Niego kamieniami, kpimy, udajemy, że jest nam kompletnie obojętny i niepotrzebny. Grzech jest jednak grzechem i żaden uczony, nawet ten legendarny amerykański, sumienia nam nie wyczyści. Żaden informatyk z grzechu nas nie „odwirusuje”. Śmierć zaś jest śmiercią i nawet najbardziej zadziorny buntownik bogiem się nie stanie, choć teksty głosi takie, jakby nim był.

Szczęśliwy ten światopoglądowy bokser, który tknięty łaską nawrócenia, którą zdecyduje się przyjąć, zdobędzie się na odwagę zmiany swojego życia. A świadomy swojego chrztu w Duchu Świętym, uklęknie na Mszy św. a kiedy ujrzy podniesioną Hostię i usłyszy słowa: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata…” powie tak po prostu szczerze, jak niedowierzający Tomasz „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28)

Ks. Lucjan Bielas