Trzecia Niedziela Wielkanocna - Ewangelia według św. Łukasza 24, 13-55
W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: "Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?" Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: "Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało". Zapytał ich: "Cóż takiego?" Odpowiedzieli Mu: "To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A my spodziewaliśmy się, że On właśnie miał wyzwolić Izraela...
"Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił". Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili między sobą: "Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?" W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi". Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.
Komentarz
Gdzie leży Emaus? Trudno dziś ustalić z całą pewnością położenie tej ewangelicznej miejscowości. Ten pozorny kłopot daje nam znakomitą szansę na przeżycie spotkania z Jezusem na drodze własnego życia, które zmierza do naszego Emaus.
„Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło” I można po ludzku powiedzieć: „wywołali wilka z lasu”. Główny bohater omawianych wydarzeń dołączył się do nich. Czyli, warto było o Nim mówić. Nie poznali Go wprawdzie, ale zaakceptowali Jego obecność. Smutni, ale szczerzy, opowiedzieli o wydarzeniach w Jerozolimie i o tym, jak Ten, w którym położyli nadzieję, ich zawiódł: „A my spodziewaliśmy się, że On właśnie miał wyzwolić Izraela”. I dali towarzyszowi drogi, jasny przekaz, że ten zawód, to nie spełnienie ich wizji i oczekiwań było tak wielkie, iż nawet informacje o Jego zmartwychwstaniu nie zrobiły na nich większego wrażenia. Pojęcie zmartwychwstania było dla nich wielką abstrakcją, doświadczenie śmierci dramatycznym przeżyciem, a religijno-polityczne nadzieje, fiaskiem. Postanowili więc powrócić do dawnego życia.
Na drodze do naszego Emaus, przeżywamy podobne rozczarowania płynące z tego, że Jezus nie spełnił naszych ziemskich oczekiwań, czy pobożnych wyobrażeń. Jeśli jest w nas dobre serce i szczera chęć poznania prawdy On się pojawi na swój niewidzialny sposób. Wejdzie z nami w dialog i tak jak wtedy uczniom będzie tłumaczył, co o Nim jest napisane w Piśmie Świętym. Na tym etapie jest ważny nie tylko umysł, który pozwala uchwycić logikę Jezusowego dzieła odkupienia, ale trzeba jeszcze czegoś więcej. Świetnie to ujęli uczniowie w Emaus: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”
Następny element poznania Jezusa jest, wydaje się, bardzo prozaiczny. Kiedy uczniowie doszli do Emaus, tajemniczy towarzysz podróży chciał iść dalej. I pewnie by poszedł, gdyby nie ich ludzka, serdeczna reakcja: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Jezus nigdy nie zostanie z egoistą niezależnie od jego wiedzy i znajomości Pisma Świętego.
„Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu”. To nie przypadkowo w tym momencie mogli poznać całą prawdę. Przy stole, przy błogosławieństwie i łamaniu chleba rozpoznali Zmartwychwstałego Pana. Dla nas jasne odniesienie do Eucharystii. Tu jest czas i przestrzeń pełnego poznania Jezusa.
Dlaczego zniknął?
Zniknął, ponieważ zostawił im wolność. Mogli spożyć posiłek, udać się na spoczynek i wrócić do domu. W swej wolności zadecydowali inaczej. W tej samej godzinie, nie zważając na późną porę i 11- kilometrową odległość, ruszyli do Jeruzalem, do wspólnoty, do Kościoła.
Może to i czas na moją świadomą i wolną decyzję?
Ks. Lucjan Bielas