Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

XXXII Niedziela zwykła - Ewangelia według św. Mateusza 25, 1-13

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: "Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie". Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: "Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną". Odpowiedziały roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie". Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: "Panie, panie, otwórz nam". Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę powiadam wam, nie znam was". Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.


Komentarz

W naszej aktualnej sytuacji ta zachęta dana przez Chrystusa ma szczególny wydźwięk. Podobnie jak wpisanie jej w przypowieść o pannach rozsądnych i nierozsądnych nie wydaje się zwyczajnym zbiegiem okoliczności.

Mówiąc o Królestwie Bożym, czyli o swoim królestwie, Jezus posłużył się wyjątkowym obrazem z życia codziennego ówczesnych Izraelitów, a mianowicie dniem zaślubin. Był zwyczaj, że panna młoda oczekiwała na swego ukochanego w wyznaczonym dniu, wraz ze swymi przyjaciółkami. Zwyczajem było, że oczekiwały zaopatrzone w lampy z oliwą, i zwyczajem było, że pan młody zwykł się spóźniać. Te godziny poprzedzające przybycie pana młodego, zwykle spędzano na radosnej zabawie, która nie zwalniała jednak  z czujności i roztropności. Kiedy oblubieniec przybył, a mogło to być o różnych porach dnia lub nocy, rozpoczynała się uczta weselna, na którą czuwający byli zaproszeni. Opis samej uczty mamy u św. Jana, który relacjonuje w swej ewangelii, wesele w Kanie Galilejskiej.

Jezus, mówiąc o Królestwie Bożym, porównuje je do uczty weselnej, na której to On jest Panem Młodym. Radosne oczekiwanie na Niego jest już częścią uczty, a kluczem do wejścia na nią jest lampa z zapasem oliwy.

Ojcowie Kościoła na czele ze św. Augustynem (por. Sermones 93,4) upatrywali w oliwie koniecznej do rozpalenia lamp, symbol miłości. Nie można jej bowiem kupić, otrzymuje się ją jako dar, który trzeba strzec w swoim sercu przez czynienie dobra. Ta miłość i wynikające z niej miłosierdzie kształtuje się w relacji do Pana Młodego, do Chrystusa. Nie wystarczą więc deklaracje i górnolotne zapewnienia. Miłość jest bowiem gotowością całkowitego poświęcenia i oddania swojego życia, bo On, Jezus Chrystus, prawdziwy Oblubieniec, taką miłością nas darzy. Innej odpowiedzi na Jego miłość nie ma.

Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. Dla niegotowych, drzwi domu weselnego pozostaną na zawsze zamknięte i nie pomoże żadna retoryka, żadne prośby i błagania, aby je uchylono. Głos Pana Młodego, czyli Chrystusa jest radykalnym wyrokiem: Zaprawdę powiadam wam, nie znam was. Trudno o jaśniejszą deklarację. Tylko serca rozpalone miłością gwarantują prawdziwe poznanie i miejsce na uczcie, jedynej, która nigdy się nie skończy.

W tym wyjątkowym czasie, po tych wyjątkowych wydarzeniach, dokonajmy wszyscy wyjątkowej korekty naszych lamp, naszej miłości Boga i miłości bliźniego. Czuwajmy, bo nie znamy dnia, ani godziny.

 

Ks. Lucjan Bielas