Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

Święto Objawienia Pańskiego - Ewangelia według św. Mateusza 2, 1-12

Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon». Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak zostało napisane przez Proroka: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».

Wtedy Herod przywołał potajemnie mędrców i wywiedział się od nich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytajcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». Oni zaś, wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.
A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się z powrotem do swojego kraju.


Komentarz

Pewien bardzo wybitny i szczerze pobożny fizyk,  zapytany przeze mnie o przekonania religijne jego znakomitych kolegów, zachowując naukową ostrożność, zauważył, że z jego punktu widzenia wielu, może nawet większość z nich, uznaje wprawdzie istnienie jakiejś nadprzyrodzonej siły stwórczej, istnienie Boga, ale nie szukają z Nim osobistych relacji.  Tak jest im z tym wygodniej i może wygląda to, bardziej naukowo. Dla uwiarygodniania takiej postawy  można powołać się jeszcze na list noblisty Alberta Einsteina (1879-1955) napisany w 1954 r.  do niemieckiego filozofa Erica Gutkinda. „Słowo Bóg jest dla mnie niczym innym jak tylko słowem i wytworem ludzkich słabości, a Biblia zbiorem czcigodnych, ale dość dziecinnych legend”, dalej podkreślił, dodając, że „żadna wyrafinowana wykładnia” tego nie zmieni. Religie ogólnie rzecz biorąc uznał, jako: „wcielenie prymitywnych przesądów”. Tyle o Bogu wybitny fizyk, niekoniecznie wybitny teolog.

Spośród wielu ówczesnych uczonych Bóg zaprosił do nowo narodzonego Swego Syna tylko nielicznych reprezentantów. Dał im nie tylko rozum szukający prawdy, ale wyszedł naprzeciw pragnieniu nawiązania z Nim osobistej relacji. Czy byli kapłanami Zaratustry? Czy byli astrologami? Czy mieli kontakty z diasporą żydowską, która przecież pozostała w Persji po zdobyciu Babilonu przez Cyrusa II w roku 538 p.n.e.? Takich i podobnych pytań jest wiele i pewnie pozostaną bez jednoznacznej odpowiedzi. Zapewne jednak, dla istoty ewangelicznego przekazu, nie są one aż tak ważne. Faktem jest, że Mędrcy ze Wschodu przeszli dosłownie i w przenośni, bardzo daleką drogę.

Nie znając kompletnie realiów politycznych Jerozolimy, pytając o nowo narodzonego króla, wprowadzili duży niepokój w sercu nieco podeszłego w latach Heroda, a co za tym idzie duże zamieszanie w mieście. Po fachowej konsultacji z uczonymi w Piśmie, władca, nałożył na przybyszów sprytne zobowiązania i skierował ich do Betlejem.

Prowadzeni przez gwiazdę dotarli do domu, w którym  zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją. Doświadczenie relacji między tą Matką i tym Dzieckiem było takie, że ci niezmiernie doświadczeni przybysze: upadli na twarz i oddali Mu pokłon. W języku ludów Wschodu oznaczało to oddanie Boskiej czci Jezusowi. W Jego dziecięcej twarzy zobaczyli oblicze Boga. Symbolika zaś złożonych darów dopełniła mesjańskie przesłanie tych odwiedzin.

W mojej domowej szopce, obok figurek Mędrców ze Wchodu są ułożone kamyki, z różnych starożytnych  miejsc kultu pogańskiego.  Znak, że Jezus Chrystus jest dla mnie doskonałą odpowiedzią na pytania, jakie człowiek zadaje w różnych świątyniach różnych kultów.

Proszę dziś Boga przez wstawiennictwo świętych Mędrców ze Wschodu o to, aby wiedza nie zabiła we mnie osobistej relacji z Bogiem i z drugim człowiekiem i wiodła mnie bezpiecznymi drogami do mojej Ojczyzny.

 

Ks. Lucjan Bielas