Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

XV Niedziela zwykła - Ewangelia według św. Marka 6, 7-13

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch.


Komentarz

W ubiegłym tygodniu wyszliśmy razem z Chrystusem z Jego rodzinnego Nazaretu, gdzie swoi Go nie przyjęli. Był zdziwiony ich niedowiarstwem i skrępowany w swym miłosierdziu tak dalece, że nie mógł tam dokonać żadnego cudu. Trudno oprzeć się refleksji nad faktem, że  nieskończenie kochający Bóg dał człowiekowi niepojętą władzę, nad swym boskim miłosierdziem.  Władza ta nie zwalnia człowieka od odpowiedzialności. Odchodząc z Nazaretu do okolicznych wiosek, Jezus jednak coś zostawił, coś bardzo ważnego, zarówno na teraz, jak i na ostateczne rozliczenie. Może analiza dzisiejszej Ewangelii pozwoli nam ową tajemnicę nieco bardziej rozświetlić.

 

Jeżeli Jan Chrzciciel gromadził tłumy wokół siebie nad Jordanem, to Jezus, mając po ludzku „oprogramowanie cieśli”, wychodzi do ludzi tam, gdzie oni są i tam, gdzie oni żyją. Właśnie w tym duchu wysyła swoich Apostołów do poranionych i pogubionych w swej codzienności ludzi, aby w ich domy wnosili Jego pokój. Dlatego wysyła ich po dwóch, aby ich wzajemna relacja była najlepszą wizytówką przyniesionej przez nich wartości. Wysyła ich, aby wzywali do nawrócenia, czyli  do zmiany myślenia, czyli do całkowitego zaufania Bogu. Podporządkowując się Jego poleceniu niebrania niczego ze sobą, sami mieli dawać świadectwo posłuszeństwa Bogu, przekraczającego ludzką logikę. To doświadczenie było potrzebne zarówno im - wysłannikom, jak i tym wszystkim, do których zostali posłani.To wszystko w połączeniu z otrzymaną  władzą wyrzucania złych duchów i uzdrawiania chorych czyniło ich dla wielu niezmiernie atrakcyjnymi gośćmi. Aby to nie wbiło ich w pychę i nie stało się sposobem na wygodne życie, Jezus zabronił im zmiany kwater.

 

Nie wszystkim jednak pokój Jezusowy będzie odpowiadał, nie wszyscy będą gotowi do zmiany sposobu swojego myślenia i życia, nie wszyscy otrzymają, albo przyjmą łaskę wiary, dlatego też wysłannicy Jezusa muszą i na takie reakcje być przygotowani. Dlatego też Jezus nakazał im: Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich. Sam Jezus pokazał, na czym polega owo „strząśnięcie prochu”. Odszedł z Nazaretu gdzie Go nie przyjęto, bo nie poradzili sobie Jego ziomkowie z Jego bóstwem. Odszedł z krainy Gadareńczyków, gdzie po stracie świń okazało się, że dla mieszkańców bardziej liczyła się materia niż duch. Co jest więc owym „prochem”. Jest nim wspomnienie Jego obecności, wspomnienie decyzji wyproszenia Go za drzwi. Owo wspomnienie – „proch na progu” może doprowadzić do późniejszej zmiany decyzji i otwarcia drzwi Jezusowi, a może też na Sądzie Ostatecznym świadczyć przeciwko takiemu domowi (por. Mt 10,15).

 

Wysłannicy powinni wnosić do otwartych przed nimi domów Chrystusa, Jego naukę i moc. Zostawienie „prochu z nóg”, oznacza ich wolność od natręctwa i osądów. To Bóg widzi ten proch i widzą go domownicy. Tego prochu zmyć się nie da. Oczywiście najłatwiej zrzucić winę na wysłanników, że się źle zachowali, że za mało święci, że grosza chciwi itp. Tymczasem Jezus wysyła nie aniołów, ale grzesznych ludzi (Judasz był również posłany). Obdarzony darem rozumu człowiek w myśleniu swym krytyczny znakomicie potrafi się w tej wizycie zorientować i nie wylewa dziecka z kąpielą.

 

Tak więc opisana scena rozesłania Apostołów ma absolutnie ponadczasowe wymiar. Jest ona wyzwaniem do refleksji zarówno dla wysyłanych przez Jezusa, jak i dla tych, którzy ich przyjmują. Symbolika zaś prochu na progu naszych drzwi jest bezcenna i niezmiernie mocna dla nas wszystkich. 


Ks. Lucjan Bielas