Te Dni Skupienia stały się wyjątkowe, odbyły się bowiem on-line, pomimo wszelkich przeciwności i trudności, pomimo smutku jaki przyniosła informacja, że nie uda nam się spotkać po raz pierwszy od wielu lat, tradycyjnie, twarzą w twarz.
I to właśnie ten internetowy świat, który często wydaje się nam być kłopotliwy i mocno męczący, a nawet osaczający - tym razem, sprostał naszym potrzebom i wykorzystany optymalnie dał chociaż namiastkę możliwości "spotkania" i posłuchania o?
"O przyjaźni – czy jestem zdolny do przyjaźni? Czy jestem przyjacielem Chrystusa?.
To tak wymowne, że akurat w dobie pandemii, zaplanowany w ubiegłym roku temat na wiosenne DSA, dotyka właśnie tematu relacji i bliskości, której jesteśmy teraz jakoby pozbawieni. A może nie. Może da się o nie zabiegać, o nie zawalczyć, tylko w innych niż dotychczas wymiarach? I może są sposoby na to, jak być, trwać w relacji, codziennie, nawet na odległość. Czy możemy uczyć się tego od Jezusa? Oczywiście, że tak.
Do tematu, jak zawsze niecodziennie, podszedł nasz duszpasterz Ks. Lucjan. I z tchnienia Ducha Świętego przeprowadził nas, podczas tych trzech dni spotkań on-line, przez temat przyjaźni w kontekście rachunku sumienia. Udało nam się spisać tę konferencję, więc ją niżej przedstawiamy w całości, byśmy wszyscy mogli do niej powracać. Temat rachunku sumienia bowiem powinien nam towarzyszyć każdego dnia, przez całe życie, i całe życie mamy na to by się go nauczyć, bo to on przynosi nam drogę do rozwoju i nawrócenia.
Nie zabrakło także omówienia tematu samej Przyjaźni z Jezusem, która nie może funkcjonować bez przyjaźni z bliźnimi. To w ogóle nie zafunkcjonuje. A nawet bez przyjaźni z naszymi nieprzyjaciółmi, bo daleko idąca przyjaźń to decyzja: odpuść nam jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
Ksiądz zaznaczył jaka może być między innymi rola Stowarzyszenia Architektów: która poza całą istotą statutowej działalności polega na tym, żeby mieć przyjaźń z Jezusem. Wtedy mamy do czynienia z czymś takim, że na Mszy Świętej mamy relację Mistrz Uczeń. Mówimy wspólnie Ojcze Nasz, otrzymujemy wtedy ten sam pokarm i tego samego Ducha. I nadal jest relacja Mistrz Uczeń, ale zupełnie inna. Relacja w trójkącie z Bogiem przemienia nasze spojrzenie na siebie, sposób współpracy ze sobą, sposobu mówienia i komunikowania się. Kiedy zwornikiem w każdym działaniu jest Bóg, wtedy będzie wszystko działało jak należy. Każdy zachowuje swoją tożsamość, jest sobą, czuje się bezpiecznie. Z jednej strony są określone jasne granice, a z drugiej strony jest miłość i możliwość przekraczania barier i granic.
Podejście do przyjaźni w kontekście rachunku sumienia – ks. Lucjan Bielas
w ramach 16. DSA
23-25.05.2020
O przyjaźni z Panem Bogiem, z sobą samym, o przyjaźni z drugim człowiekiem, nie tylko tym żyjącym, ale również naszymi zmarłymi, a także kwestia: przyjaźni z nieprzyjaciółmi.
Te rodzaje przyjaźni w jakiś sposób, można powiedzieć, stanowią nasze życie i Chrystus mówi: Już nie nazywam Was sługami a przyjaciółmi.
Do Judasza powiedział: Przyjacielu, po co przyszedłeś...
Takie podejście do przyjaźni ma głęboki sens, w kontekście rachunku sumienia. Wszystkie przykazania można do tego odnieść – one uzdalniają mnie, jeśli je przyjmuję i wypełniam – abym był gotowy na przyjaźń.
I nie chodzi o to, że ja szukam przyjaźni w Bogu, czy drugim człowieku, ale że sam jestem gotowy na przyjaźń. I ta moja gotowość na przyjaźń w kontekście DEKALOGU wydaje się być bardzo istotna.
Dlaczego w ogóle mówimy tu o rachunku sumienia? Ponieważ dzień - który jest jak projekt - musi być zamknięty. To zamknięcie jest bardzo istotne. Przywiązuję do tego dużą wagę. Jeśli Św. Ignacy proponuje 15, 20 minutowy rachunek sumienia, to mi się nie udaje tego zamknąć w tak krótkim czasie… Czy ja uważam to rozwleczenie za słabość i stratę czasu? Nie. Wręcz przeciwnie – widzę w tym okazję do modlitwy.
Chodzi o stawanie z tym swoim życiem przed Panem Bogiem i popatrzenie na nie tak jak On to widzi, bym spojrzał na swoje życie Jego oczami.
To odczytanie mojego życia w konkretnej sytuacji i konkretnym czasie. To jest ważne. To, na co zwrócił uwagę Benedykt XVI w swoim liście (na jubileusz 100-lecia urodzin JPII) w świetle postawy Jana Pawła II: że umiał odczytać swoje życie i swoje czasy, jako drugą księgę teologiczną. I to stanowiło niesamowitą całość.
To odczytanie swojego życia w kontekście Bożych przykazań jest dla mnie niezwykle ważne.
Druga ważna rzecz: jeśli ja robię ten rachunek sumienia regularnie i w sposób uczciwy, szukając prawdy o sobie i o swoim życiu, dzień po dniu: znaczy mi się kropka po kropce linia – pewien kierunek mojego życia.
Jedni mają tak, że otwierają Pismo Święte i czytają wybrane słowo – wyznaczając: to jest misja mojego życia. Dla mnie roztropne jest odczytywanie codziennie tego, jak Bóg mnie prowadzi i jak moje życie wpisuje się w całą otaczającą mnie rzeczywistość. Poprzez rachunek sumienia próbuję odczytywać: jak mam wejść
w to moje życie zgodnie Jego wolą.
Oto co ja robię, jeśli chodzi o rachunek sumienia:
- na początku jest to WIELKEI PODZIĘKOWANIE Panu Bogu, za to że jest, że mnie kocha i wszystko mi daje z nieskończonej miłości. Wszystko to znaczy wszystko.
I za to mu dziękuję.
Uświadamiam sobie, że nie ma tu rzeczy niemożliwych.
Dziękuję za wszystko co było, co jest i będzie. Za grzeszników: za siebie, bo jestem pierwszym grzesznikiem.
- cały czas proszę by był przy mnie Jezus, to imię Jezus jest dla mnie kluczowe, gdyż nie odważam się wchodzić w konfrontację ze sobą i ze światem bez Jezusa, bo wtedy wpadnę w zakamarki mojej psychiki i świata, pewne że się pogubię, dopadną mnie jakieś skrupuły, depresja… Wariantów jest sporo. Ja musze być cały czas z Jezusem. Mam świadomość Jego obecności w rachunku sumienia ze mną, On jest przy mnie ze swoją Ewangelią i nauką, interpretacją DEKALOGU.
To przyzywanie Jego obecności jest dla mnie kluczowe.
- na początku rachunku sumienia mówię do Boga razem z Jezusem:
Ojcze nie moja, lecz Twoja wola niech się dzieje. Dzięki Jezusowi mogę mówić do Boga: Ojcze.
Taki jest mój rytm. Każdy z nas może sam siebie w rachunku sumienia rozwijać, w tym niesamowitym dialogu z Panem Bogiem.
- potem skanuję cały dzień: co się dziś wydarzyło, przypominam to sobie. Można wziąć komórkę i zobaczyć z ciągu dnia rozmowy, smsy, spotkania z człowiekiem, uświadomić sobie co się wydarzyło. Przypominają się wtedy rozmowy i sprawy zamknięte i niezamknięte. Przechodzę przez to, nie rozgrzebując, ale łapiąc istotę tego – już z pewnego dystansu.
- raz jeszcze do tego wracam - w kategoriach DEKALOGU.
Poszczególne przykazania we mnie pracują. Na pewne rzeczy zwracam większą uwagę, z tej czy innej strony.
Gdy dotykam 1 Przykazania: Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną…
To pytanie o moją przyjaźń do Pana Boga, i to że mój egoizm sprawia, że często stawiam siebie przed Nim.
I to uchwycenie, jeżeli mówię o tym przykazaniu, dotykam też i części modlitwy Ojcze nasz: Nie moja wola, a Twoja niech się dzieje. To wszystko, co sprawia że Bóg jest na 1 miejscu, takie zachwycenie się Panem Bogiem.
Zapytanie samego siebie o to jaki mam obraz Boga, czy widzę Boga jakim On jest, czy mam jakieś Jego wyobrażenie, jakąś chmurę o Bogu.
To są chwile, które wychwytuję. Ważny element rachunku sumienia to rytm podziękowania Panu Bogu za: myśli, doświadczenia i wyzwania i to czy je dostrzegam?
Przykazanie 2: Pamiętaj abyś dzień święty święcił… Czy moja modlitwa przekłada się na moje życie, czy ja byłem dziś jako chrześcijan, Ksiądz: transparentny…?
Czy dziś zachowałem się w tych różnych sytuacjach przejrzyście?
Czy rzeczywiście dałem dobre świadectwo o sobie jako Księdzu, czy moja modlitwa przełożyła się na moją postawę?
Przykazanie 3: Pamiętaj abyś dzień święty święcił… Czy ja ten dzień święcę?
Jak święcę? Czy cały tydzień pracowałam na ten dzień?
Przykazanie 4: Czcij ojca swego i matkę swoją… Pamięć o rodzicach, o przodkach, modlitwa za nich – ale nie tylko odklepanie jej. Przodkowie wchodzą w moją rzeczywistość, ja o nich pamiętam, o rodzicach, bliskich, o spowiednikach.
I stawiam sobie tu pytanie, czy ja jestem jako ojciec, matka, Ksiądz: przejrzysty, tak by ludzie przeze mnie i moją świętość – widzieli Boga, czy ja jestem obrazem Pana Boga, czy przeze mnie ludzie widzą Boga, czy widzą Świętość – czczę bowiem świętość. Czy ja wchodzę w moją świętość – rozliczenie się z moją świętością, w mojej misji życiowej, moim byciu nauczycielem, wychowawcą, pracodawcą, pracownikiem.
Przykazanie 5: Nie zabijaj: to nie tylko pytanie czy byłem u lekarza, czy się wyspałem. To pytanie przede wszystkim: czy nie ma we mnie gniewu, czy przebaczyłem swoim nieprzyjaciołom. To trudne przykazanie. Staje przede mną cała rzesza tych, którzy są trudem dla mnie, czasem trzeba nad przebaczeniem pracować całe życie. Życie to nieustanne codzienne przebaczenie.
Miłość nieprzyjaciół tu wchodzi także w to przykazanie kapitalnie.
Przykazanie 6: Nie cudzołóż… Pytanie niesłychanie ważne: pytanie o moją czystość, moje panowanie nad myślą, słowem, czynem. Ten porządek duszy nad ciałem. Różne są dni, kłopoty i trudności. Moja codzienna modlitwa o czystość, daje mi chwile otrzeźwienia, by nie popaść w słabość. Ważne by szukać i mieć tu swoich wystawienników (Maryja Panna, Św. Józef, Anioł Stróż, Maria Goretti, Leopold Mandi, Jan Paweł II, Karolina Kózkówna, Aniela Salawa).
To niesłychanie ważne, by mieć w przestrzeni danego przykazania świętych, którzy się wstawiają za mną w tej danej przestrzeni.
Przykazanie 7: Nie kradnij… Moje nastawienie do spraw materialnych. To jak posługuję się sprawami materialnymi: czy jestem uczciwy, sprawiedliwy, rzetelny.
Ile konfliktów dotyczy kwestii materialnych... Pytanie o moją chciwość – jest tak niesamowicie ukryte w tym przykazaniu.
Lepiej krzywdę znosić, niż ją wyrządzać.
Przykazanie 8: Nie mów fałszywego świadectwa… Zapanowanie nad swoim językiem. I tu także mam swoich świętych, których proszę o pomoc.
Tu chodzi o kontrolę słowa, o to że trzeba do pewnych słów wrócić..
I trzeba słowa powierzyć Panu Bogu: czasem coś opatrznie może być zrozumiane przez kogoś – zawsze tu proszę Pana Boga, by moje słowa były dobrze zrozumiane i by Duch Święty był i we mnie i w moich słuchaczach.
Przykazanie 9 i 10: Nie pożądaj żony bliźniego swego… Dotyczy to przykazanie przede wszystkim porządku w naszym domu i w kwestii pożądania. Bo to się łączy z tym „ani żadnej rzeczy..” nastawienia się na dawanie a nie na branie, wolności od i wolności do.. Tej relacji pomiędzy: rzeczy i ludzie.
Kiedy nie spełniam tego przykazania: kiedy nie mam dobrych relacji z najbliższymi, jeśli te relacje szwankują to zaczyna się pożądanie cudzej żony - jako skutek bałaganu jaki ja mam w domu, związki protezowe – uzupełnienie braku)
Te dwa przykazania zwracają uwagę na te rzeczy: środki produkcji, żona, mąż,
ale i dom, pole, niewolnik i wszystko to, co było środkami produkcji – człowiek ma właściwie tym zarządzać i żeby niczego nie nazywać swoim.
Jesteśmy chwilowymi użytkownikami tego co posiadamy. Nie patrzeć ani na to co mają inni, ani na żonę kogoś, ani na rzeczy kogoś. Mam swoją linię życia ,swoje powołanie, nie zazdroszczę – nie porównuję się. Tak łatwo przychodzi nam to porównywanie.
Kiedy przejdę tak ten rachunek sumienia – pewne rzeczy się wychwytują i przepraszam Pana Boga wszędzie tam, gdzie widzę, że było coś złego.
A to co dobre staram się nazwać i za to dziękuję.
Mam obraz mojego dnia i punktu w którym aktualnie jestem. Widzę dla swojego życia linię, w jakiej się znajduję.
I robię zwykle tu AKT ŻALU doskonałego. Robię to codziennie. To żal, który płynie z miłości do Pana Boga, a nie ze strachu przed Panem Bogiem, chcę się faktycznie zmienić i chcę się poprawić. Natychmiast iść do spowiedzi, jeśli mam grzech ciężki. Jeśli robi się rachunek sumienia sensownie, rzeczywiście nie ma szans, by „siedzieć na grzechu ciężkim”.
Codzienny rachunek sumienia pozwala oddać każdy grzech i być rzeczywiście wolnym do współpracy z Panem Bogiem. To jest dla mnie oczywiste, by każdy dzień zakończyć aktem żalu doskonałego. Żebym przeprosił Pana Boga tak skutecznie, by to był związane z moim nawróceniem.
I wtedy Duch Św. Ma możliwości działania w moim życiu.
Działa Jego Moc i Mądrość – zupełnie inaczej wygląda nasze życie w takiej perspektywie.
To jest moje wypracowane podejście, to co poprzez codzienny rachunek sumienia przynosi mi drogę do rozwoju i nawrócenia.
Każdy z nas może robić rachunek sumienia ze swoim ukierunkowaniem.
Ważne by to robić regularnie.
To co robimy regularnie - kształtuje nasze życie.
Podejście do przyjaźni
w kontekście uroczystości Zesłania Ducha Świętego – ks. Lucjan Bielas
Rodzi się pytanie, czy można zobaczyć Ducha Świętego? Można poprzez znaki czasu i Jego działanie w naszym życiu.
Dzisiejsza Msza Święta, Eucharystia.
Podczas modlitwy – prośba do Boga Ojca, aby zesłał Ducha Świętego na ten ołtarz, na cały Kościół, aby nastąpiło uświęcenie, zjednoczenie, czyli miłość.
Czasem możemy powiedzieć: że coś jest przypadkiem, trafem, epizodem… Ale nie, to jest działanie Ducha Świętego, który prowadzi, nawet w drobnych rzeczach.
Eucharystia, to centralny moment wspólnoty, centralny moment przyjaźni – przyjaźni z Bogiem, z sobą samym, przyjacielem, nieprzyjaciółmi, bo przecież jeśli mam złożyć dar, a mam coś przeciwko komuś – to najpierw mam się pojednać – powrócić do przyjaźni. Przyjaźń ze zmarłymi. A także przyjaźń z otaczającym mnie światem.
Tak bardzo potrzebujemy ludzi dookoła nas – czy widzimy jakie to ma połączenie z Mszą Świętą, z tą obecnością Jezusa pośród nas…?
Na Mszy Świętej, po przeczytaniu czytań z niedzieli – zobaczyłem pewną rodzinę – i piknęło mnie, by kazanie powiedzieć zupełnie o czymś innym, niż planowałem. Po Mszy podeszła do mnie pewna kobieta i powiedziała, że napisze mi maila. Napisała w nim, że jej córka miała tak ogromnie wiele pytań dotyczących wiary.
Ich nie miało być na tej Mszy Świętej. Dziewczyna wcale nie miała czytać czytań. Na kazaniu usłyszała dokładnie to, co było Jej potrzebne.
Każdy robił to, co do niego należy, Ksiądz odprawił Mszę Świętą, pomimo że mógł mieć dyspenzę, oni też przyszli, choć nie musieli, wszystko stworzyło jedną całość – to w umyśle i sercu tej dziewczyny – okazało się – było pewną rewolucją.
Mówię to po to, byśmy dostrzegli, że nasze wysiłki by tworzyć przyjaźń i relację, one są ważne, ale jeśli się po prostu nie pozwolimy prowadzić Duchowi Świętemu, to po ludzku jesteśmy za słabi i będzie to wszystko kiepskie.
I właśnie stawiam sobie to pytanie:
Co zrobić, by pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu?
I tak sobie to wyobrażam, patrząc w Dzieje Apostolskie, jak On i się przygotowywali w to Zesłanie Ducha Świętego:
- byli zebrani w Wieczerniku, byli w swojej wspólnocie
- byli z doświadczeniem wiary, że Jezus zmartwychwstał
- określona była już Misja tego Nowego Kościoła
- jest wiedza, że trzeba wyjść z tego Wieczernika, ale nie wiedzą jak to zrobić
- i choć nie bardzo wiedzieli co mają ze sobą zrobić (iść i głosić Ewangelię, ale nie wiedzieli jak to trzeba zrobić, nie mieli na to pomysłu)
- byli we wspólnocie z Maryją – z niesamowitym darem, który otrzymali od Jezusa: Oto syn Twój, oto Matka Twoja (z tą która przenosi wiarę kościoła spod krzyża do pustego grobu, która ani na moment nie zwątpiła, jest tutaj z nimi)
- oni są tutaj z Jezusem, dlatego że uwierzyli, ale i z tego powodu, że chcą ofiarować Jezusowi swoje życie, są gotowi, by PEŁNIĆ WOLĘ PANA BOGA.
Ta gotowość, chęć, intencja pełnienia woli Pana Boga.
Kiedy nastąpiło Zesłanie Ducha Świętego to nad ich głowami pojawiły się języki ognia. Ta sama natura – ognia – rozdziela się nad głowę każdego.
Z jednego rozdziela się na wiele.
Mówią oni wieloma językami i nagle to, co ludzi dzieli – język – przestaje ludzi dzielić. Taki specyficzny i mocny dar ma tu duże znaczenie – Kościół potem przejmie go na różne sposoby.
Nagle wielojęzykowi tłum pielgrzymów, mający kłopot z komunikacją, słysząc prawdę o Zmartwychwstałym, że Jezus zmartwychwstał, na odpuszczenie grzechów i my jesteśmy tego świadkami. Oni dopełnieni zostali przez Pana Boga tym wszystkim czego im brakowało, by móc głosić Pana Boga.
Pytanie: gdzie ja dziś mam swój Wieczernik?
Taka sytuacja z rodziną na Mszy Św., w której z jednej strony jest od nich ich aktywność, za zaproszeniem do posługi, a z mojej strony moja posługa. Każda Msza Święta jest Wieczernikiem, tam jest ostatnia Wieczerza i pierwsza Msza Święta, tam przychodzi zmartwychwstały Chrystus, tam zgromadzeni są apostołowie przy Zesłaniu Ducha Świętego.
Każda Msza Św. Jest Wieczernikiem, uobecnieniem Jezusa, ale jednocześnie jest naszą prośbą, tych którzy kochamy Jezusa – do Boga Ojca, aby zesłał Ducha Świętego. Wychodzimy z Jezusem w sercu i z Duchem Świętym.
Zaczyna wiać… Dzieje się coś dziwnego, osobliwego. Ludzie, którzy licznie przybywali i zbierali się od Mezopotamii aż po Rzym, z uwagi na to Święto Pięćdziesiątnicy, Dekalogu (ludzie którzy przybyli brali na poważnie tę relację Bóg i oni). Apostołowie wychodzą do ludu i ten tłum jest zupełnie zaskoczony tym, że każdy słyszy to co jest mówione we własnym języku i wszystko rozumie. Ci ludzie w tym jednym momencie byli zupełnie oszołomieni, ale to wydarzenie nie odjęło im wolnej woli.
Wyjście Piotra do tłumu – z najbardziej prostym przesłaniem – robi zabieg retoryczny, jak rasowy retor, a był przecież tylko rybakiem, zaczyna: że to nie jest ta pora by się upić młodym winem, zwraca uwagę na to, że prorok Joel już wyraźnie mówi o wylaniu Ducha Świętego – na wolnych jak i na niewolników – czyli była to zapowiedź rewolucji w społeczeństwie. Wypowiedź Piotra sięga ST , sięga Dawida Ps 110, Piotr, który jest napełniony Duchem Świętym. Z bogactwa ST wybiera to, co jest w tym momencie potrzebne, co rozświetla zmartwychwstanie Pana Jezusa.
Ten Jezus, którego zabiliście rękami bezbożnych, zmartwychwstał, a my jesteśmy tego świadkami, na odpuszczenie grzechów. I to jest rewolucja. Mówi świadek, który był uczestnikiem tego wydarzenia.
JPII powiedział : Niech Zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej Ziemi. Modlitwa do Boga Ojca. Przy tej 100tnej rocznicy urodzin JPII wspominamy te słowa. Słowa świadka.
W kontekście Zesłania Ducha Świętego:
- tak naprawdę to idzie o wielką przyjaźń miedzy Bogiem i człowiekiem
- przyjaźń do której jesteśmy zaproszeni przez Jezusa
- trwając we wspólnocie otwieramy się na działanie Ducha Świętego
- ważne by te warunki były spełnione: wiara w Jezusa, w Jego zbawienie, zmartwychwstanie, zachowanie Jego przykazań, trwanie we wspólnocie, pośród tych którzy są ochrzczeni – to jest kluczem wspólnoty Kościoła.
Jeśli gdzieś się pogubimy w tym wszystkim – to pamiętajmy, nim nastąpiło Zesłanie Ducha Świętego, zmartwychwstały Jezus tchnął na apostołów: Komu grzechy odpuścicie są im odpuszczone… Ustanowienie sakramentu pokuty – by tym którzy pobłądzili, czyli nam, dać możliwość powrotu, ponownego otwarcia na Ducha Świętego.
To tajemnica takiego ZWYCZAJNEGO FUNKCJONOWANIA w tej relacji ze sobą i w relacji z Panem Bogiem i naszymi bliźnimi, nieprzyjaciółmi, zmarłymi i otaczającym nas światem, który mamy przekształcać.
Za tym, kto mnie miłuje i zachowuje moje przykazania, ja wstawiam się do Ojca, a On zsyła Ducha Świętego. Nie wystarczy, że ja wierzę, że uznaję pierwszą przyczynę. Ja muszę Go kochać. Jeśli kocham, zachowuję przykazania. Wtedy On startuje do Ojca, a On daje mi Ducha Świętego.
Przyjaźń z Jezusem nie może funkcjonować bez przyjaźni z bliźnimi. To w ogóle nie zafunkcjonuje. A nawet bez przyjaźni z naszymi nieprzyjaciółmi, daleko idąca przyjaźń to decyzja: odpuść nam jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
Rola Stowarzyszenia Architektów polega na tym, żeby mieć przyjaźń z Jezusem. Wtedy mamy do czynienia z czymś takim, że na Mszy Świętej mamy relację Mistrz Uczeń. Mówimy wspólnie Ojcze Nasz, otrzymujemy wtedy ten sam pokarm i tego samego Ducha. I nadal jest relacja Mistrz Uczeń, ale zupełnie inna. Relacja w trójkącie z Bogiem przemienia nasze spojrzenie na siebie, sposób współpracy ze sobą, sposobu mówienia i komunikowania się. Kiedy zwornikiem w każdym działaniu jest Bóg, wtedy będzie wszystko działało jak należy. Każdy zachowuje swoją tożsamość, jest sobą, czuje się bezpiecznie. Z jednej strony są określone jasne granice, a z drugiej strony jest miłość i możliwość przekraczania barier i granic.
Na tym też polega przyjaźń, byśmy w takiej wspólnocie jak chociażby Stowarzyszenie – omadlali się wzajemnie, to są takie szturmy do nieba, dziś ja potrzebuję, jutro Ty potrzebujesz, pojutrze będzie ktoś inny potrzebował. Jesteśmy tylko ludźmi w takiej, czy innej sytuacji. Budowanie przyjaźni w oparciu o Jezusa, trójkąt relacji z Nim, daje uobecnienie najcenniejszych wartości.
Te tak naprawdę najlepsze relacje, przekładające się na życie rodzinne, na życie zawodowe, sprawiają wielkie rzeczy. Ja mogę przekształcać ten świat, przemieniać materię, zarabiać świetnie, wtedy ta moja praca będzie miała zupełnie inny wymiar, ona będzie mnie przemieniała – nie tylko przez sukcesy zawodowe, ale przede wszystkim przez relacje, jakie podczas niej powstają. Przez relacje z Bogiem i bliźnimi, jakie ja buduję. Rozmnażajcie się i czyńcie sobie ziemię poddaną, to mówi Bóg, który najpierw robi swoje, ziemię tworzy i nadaje im prawa. I to wejście w Jego ustawodawstwo i współpracę z Nim, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, a jednak daje nam ludzi do współpracy – to dopiero nadaje sens naszemu codziennemu życiu i naszej pracy. Wtedy ona dopiero mnie przemienia. Ja jestem inny po skończeniu pracy: nie tylko bogatszy, mający więcej kasy, zyskujący jakiś prestiż i osiągający sukces projektowy, ale przede wszystkim staję się bogatszy i przemieniony poprzez tę całą niesamowitą relację z Bogiem, współpracownikami i z tym światem, który mi Bóg dał do dyspozycji.
Ks. Lucjan Bielas
Notatki AT
16. DSA / 29.05.2020