Dni Skupienia Architektów

"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje."

Ps 127

Galeria zdjęć

Epifania, Święto Trzech Króli - Ewangelia według św. Mateusza 2, 1-12

(Iz 60,1-6; Ef 3,2-3a.5-6; Mt 2,1-12)

 

Bóg Ojciec sam dobiera tych, których szczególną interwencją Ducha Świętego zaprasza na spotkanie z nowo narodzonym Swoim Synem Jezusem.

Już w łonie Matki powitała Go krewna Elżbieta, jej mąż Zachariasz i jeszcze nienarodzony Jan. Po anielskim spektaklu na niebie nad pastwiskiem, opodal Betlejem, anioł Pański poinformował pasterzy o narodzinach Mesjasza, przekazując im adres i jasny tekst zaproszenia.

Starzec Symeon i prorokini Anna to kolejne postacie, które wrośnięcie w mury świątyni, przez jej matadorów były niedostrzegalne, lecz dla Ojca Niebieskiego stały się w niej zgoła najważniejsze. To Duch Święty przyprowadził ich na spotkanie z Dziecięciem i Jego Rodzicami, aby Je zobaczyli i wzięli w swoje ramiona jako przez całe życie wyczekiwanego Mesjasza.

Te starannie przygotowane przez Ojca Niebieskiego spotkania, miały ogromne znaczenie zarówno dla Maryi i Józefa, jak i dla wszystkich zaproszonych. Niby normalna biedna żydowska rodzina i całkiem zwyczajne dziecko i takie proste ludzkie kontakty, lecz przez wiarę w umysłach i sercach ich uczestników, stawały się kluczowe na dalsze życie i śmierć, albowiem nadawały wszystkiemu właściwy sens i wymiar.

Dzisiaj jesteśmy zaproszeni na kolejne spotkanie, przygotowane przez Boga. Tym się różni od pozostałych, że zaproszonych na nie najmniej by się w żydowskiej społeczności spodziewano. Ojciec Niebieski zaprosił magów, czyli mędrców. Termin ten dotyczył pierwotnej medyjskiej i perskiej klasy kapłańskiej. Jej przedstawiciele wyróżniali się wiedzą mistyczną, biegłością w astrologii, wróżbami i odczytywaniem snów. Co takiego było w ich sercach i umysłach, że Ten, który zna całą prawdę o człowieku, postanowił skierować właśnie do nich zaproszenie na spotkanie ze Swoim Synem, z Mesjaszem? Może próba, choć częściowej odpowiedzi na to pytanie, ważna jest i dla naszych spotkań z Jezusem.

Na wstępie trzeba nam dostrzec fakt, że Stwórca w nawiązaniu dialogu z owymi uczonymi, posłużył się ich językiem, a mianowicie gwiazdą. Dzisiaj pośród różnych hipotez wymienia się kometę Halleya; dalej wiemy też, że doszło do ciekawej planetarnej koniunkcji Jowisza i Saturna, która nastąpiła w 7 roku p.n.e. i wyglądała jak jedna, jasna gwiazda; mówi się również o wybuchu gwiazdy zwanej – supernową – która mogła być widoczna 5-4 roku p.n.e. Dla mędrców, owo zapewne naturalne zjawisko, miało jednak bardzo indywidualny wymiar.

Gwiazda wiedziała, kiedy się pojawić, a kiedy zniknąć. Do jakiego celu miała podróżnych doprowadzić. Ta nawigacja czytała sumienie i nie naruszając ludzkiej wolności, prowadziła do celu, który był istotny dla podróży całego życia człowieka. GPS (Global Positioning System), nigdy takiej usługi nie będzie mógł świadczyć, albowiem nie ma możliwości odczytania tego, co jest w sercu człowieka. Bóg wiedział, że zaproszeni przez Niego kapłani uczciwie szukają prawdy o Nim, o człowieku i jego dramacie – grzechu . Znając to wszystko, wyszedł im naprzeciw, zapraszając na urodziny Mesjasza.

Następnym ważnym elementem osobowości przybyszów ze Wschodu, było niewchodzenie w jakąkolwiek relację ze złem, w żadne kompromisy. W uczciwej nauce takich numerów nie ma. W dobrej wierze trafili w jaskinię ówczesnego politycznego rozbójnika, jakim był król Herod. Ten ponad przeciętnie inteligentny złoczyńca, patologicznie obawiający się o swoją władzę, od razu poczynił sobie właściwe kroki: Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci dali mu poprawną odpowiedź, nawet z uzasadnieniem, lecz nie byli prawdziwymi mędrcami, albowiem byli krótkowzrocznymi i przestrasznymi ludźmi kompromisu.

Dla Mędrców wiedza słabych kolegów ze świątyni jerozolimskiej była jedynie dodatkową przesłanką. Kiedy opuścili pałac Heroda, znów ujrzeli gwiazdę, która będąc Bożym znakiem, dała im poczucie bezpieczeństwa i przyprowadziła do celu. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.

Ten tekst wskazuje na kolejną cechę osobowości Mędrców. Szukali prawdy, a nie potwierdzenia swoich wyobrażeń, czy też, wcześniej przyjętych tez. W tej ludzkiej relacji między Matką a Dzieckiem niewątpliwie za sprawą Tego, który ich zaprosił, rozeznali prawdę o wcielonym Synu Boga, o Jego dwóch naturach. Tę prawdę wyznali, upadając na twarz, składając dary, które były zarówno dla prawdziwego Boga, jak i dla prawdziwego Człowieka i Króla Wszechświata, Któremu to pokornie według swojego sumienia służyli.

I znów Bóg przemówił ich językiem. Ich świadome i dobrowolne uznanie w Bogu swojego Pana, wyraziło się tym, że to On mógł we śnie nakazać im powrót inną drogą do swojej ojczyzny. Ten nakaz dany z miłości i przyjęty z miłością miał już zupełnie inne brzmienie.

Mędrcy otrzymali gigantyczny dar, przewyższający wszystko to, co przynieśli. Jest rzeczą normalną, że jak widzimy malutkie dziecko, zaraz pytamy rodziców: a jak ma imię? Co usłyszeli? – Jezus ma na imię. Przyszli z wiarą i wymawiając to Imię, zaczęli otwierać zupełnie dla nich dotąd nieosiągalne możliwości.

Tak więc poganie, ci, po których by się tego najmniej spodziewano, stali się dla nas wszystkich nauczycielami w szukaniu w życiu Prawdy.

Ks. Lucjan Bielas